niedziela, 19 marca 2017

Dzień 5.

Śni mi się rozwiązanie problemu z Symfony, niestety później okazuje się, że błędne. Drugi sen poprawia mi problem z MySQL-em. Niestety również nie działa. Zaczynam podejrzewać, że coś się popsuło w pliku CSV. Biorę jeszcze raz źródłowy plik od kolegi. Importuję - działa. No rzesz, Kumar jego mać, tyle czasu i roboty w plecy. Poprawiam strukturę tabeli, importuję dane. Zaczynam się zastanawiać jak wypełnić te brakujące dane. Gadam z architektem, który mówi, że koleś który projektował tę bazę jest debilem i przez to mamy teraz tyle kombinowania. Uczę się robić skomplikowane update'y na bazie, które wypełniają kolumnę na podstawie zgodności innych kolumn w dwóch tabelach. Działa. Za kolejnym razem, nawet rozumiem co się dzieje i piszę to zapytanie prawie z głowy. Czyszczę tabelki z dodatkowych kolumn i przywracam do pierwotnych założeń. Wracam do problemu z Sf i formularzem, który nie chce się wysyłać. Przeglądam cały front-end i nie widzę tam problemu, chociaż to było podejrzenie. W back-endzie uczę się od nowa jak robi się obsługę formularzy. Dostaję info, żeby czytać coś o osadzonych kolekcjach formularzy . Zupełna nowość. Coś tam przegrzebuję, mniej więcej zaczynam rozumieć jak to działa. Mam podejrzenie, ale będę o nie pytał dnia następnego. Do jutra miałem skończyć całość. Uznaję to za żart. Po drodze wpada zlecenie na najbliższy czas, że trzeba napisać skrypt dla pana "informatyka" w firmie, która ma wrażliwe dane, przez co nie mogą nam ich dać, ale ichniejszy admin, nie umie tego zrobić. Tu liczę, że przyda mi się znajomość pisania skryptów w Linuksie. Gdzieś tam po drodze pada tekst: "będziesz pewnie u nas juniorem, ale damy Ci trochę zadań administracyjnych". No pewnie, że mogę za jedną pensje robić dwa etaty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz