sobota, 18 marca 2017

Co z tym programowaniem?

Co z tą Polską?

Kontynuując poprzedni wątek (początkowo był to jeden wpis, ale gdy zobaczyłem jego długość to... sam bym go nie czytał ;) ), pomyślałem, że powrót do programowania może być jakimś pomysłem, bo jednak zawsze sprawiało mi to przyjemność. Trochę się obawiałem czy podołam ze względu na wiek, bo już miałem objawy, że nieco ciężej mi się uczy nowych rzeczy niż kiedyś, ale sytuacja była ku temu wyśmienita. Postawienie wszystkiego na jedną kartę, ale jednak z wyjściem awaryjnym, czasem się sprawdza. W pracy przy sieciach okazało się, że całkiem nieźle idzie mi praca zdalna z domu i umiem się zorganizować. Niestety szukanie tego typu pracy w obecnym zawodzie spełzło na niczym. Szukanie pracy w mieście, do którego "za pracą" wyprowadziła się moja partnerka (niszowy zawód), również nie przyniosło rezultatów i poza jedną, sensowną ofertą, mogłem tam pracować głównie przy wykładaniu towaru na półki w markecie... Jedyna firma w IT z którą tam rozmawiałem, zdecydowała się na outsourcing w Indiach, czego pewnie jeszcze pożałują, bo cytując mojego kolegę Samira z Algierii, z którym pracowałem w korpo-supporcie: "Ja nie jestem rasistą, ale Hindusi to jacyś idioci i jeszcze wspomnisz moje słowa.". Wspomniałem jakieś 3 tygodnie później, praktycznie w identyczny sposób.

Wobec powyższego postanowiłem, że programowanie to może być to, ale na studia to już nawet jeśli nie za późno, to za długo to będzie trwało. Szukając w sieci, trafiłem na kurs programowania firmy Coders Lab. Zapoznałem się z warunkami, przeliczyłem oszczędności, żeby starczyło na kurs i na życie po nim, bo nikt pracy nie gwarantował w 100%, mimo i tak wysokich wskaźników zatrudnienia absolwentów. Dowiedziałem się, że kurs taki może być dofinansowany z Urzędu Pracy i to też, chociaż nie bezboleśnie, udało mi się załatwić, więc byłem o 6000 zł do przodu na przeżycie bez pracy po kursie.
Na kursie szło mi w miarę nieźle, udało mi się zaliczyć każdy egzamin bez poprawek i otrzymać certyfikat. Jako ciekawostkę podam, że kurs zaczynało 12 osób, do końca zostało 9, a dyplomy otrzymało 7, także to nie tylko kwestia pieniędzy i tu firma podchodzi do problemu sensownie - jeśli widzisz, że nie dajesz rady i to nie jest dla ciebie, to zwracamy ci część poniesionych i niewykorzystanych kosztów, a jeśli nawet chcesz zostać do końca, ale nie zaliczasz egzaminów, to nie dostajesz papierka.

Co po kursie?

Gdy zapisywałem się na kurs, pod koniec miała być giełda pracy z partnerami firmy, która miała ułatwić absolwentom znalezienie pracy. Niestety zrezygnowano z tej praktyki i jedynie rozsyłane są CV absolwentów. Do mnie nikt z partnerów się nie odezwał (poza jednym przypadkiem, ale nie szukali młodszego programisty, a ja z przeszłością chciałem zerwać), mimo że moje CV było w miarę niezłe, bo miałem już doświadczenie w IT, a część kolegów i koleżanek z grupy (w sumie większość), przyszło z zupełnie innych branż. Uważam, że brak tych targów pracy i możliwości pogadania twarzą w twarz z ewentualnym pracodawcą to duży minus obecnej strategii firmy. Koniec końców pracy szukałem na własną rękę i różowo nie było, więc w duszy zacząłem cały ten kurs przeklinać i uczyć się zupełnie innych technologii. W dalszych wpisach okaże się, że kurs jednak nie był taki zły, bo dał potrzebną wiedzę, a dobry marketing pozwolił na to, że część pracodawców kojarzy przynajmniej firmę Coders Lab i jak się o tym wspomni i opowie o egzaminach z 5 technologii i intensywności kursu, to inaczej na człowieka patrzą, bo "nie zdawali sobie sprawy". Także kurs pod znaną marką jest lepszy, niż u Zenka w garażu. Nie, firma Coders Lab, nie płaci mi za reklamę (na razie ;) ) i były momenty, że ich przeklinałem.

Ile czasu zajęło mi szukanie pracy?

Kurs skończyłem w połowie września, a nasze CV pewnie poszły jakieś 2 tygodnie później, bo wcześniej dawaliśmy je do oceny i ewentualnych poprawek. Chwilę też odpoczywałem, bo byłem zmęczony intensywnością pracy na kursie (7h dziennie z godzinną przerwą na obiad i parę godzin wieczorem na prace domowe, oraz brak wolnych weekendów, bo wtedy robiliśmy swoje projekty do CV) i jedyne co zrobiłem to zaktualizowałem profil na LinkedIn i czekałem kiedy odezwą się partnerzy CL. Nie odzywali się, więc sam zacząłem pracy szukać aktywniej i tutaj spotkała mnie niespodzianka, bo pracy dla juniorów za dużo nie było, a w mojej wyuczonej technologii (PHP), to nawet dla programistów z doświadczeniem za dużo ofert się nie pojawiało, a na różnych grupach programistycznych, można było poczytać wypowiedzi, że praca w tej technologii się skończyła. Mijały miesiące, a ja w tym czasie poszerzałem wiedzę i starałem się uczyć nowych rzeczy. Wreszcie w lutym odezwały się do mnie 3 firmy i zaprosiły na rozmowę. Pierwszy raz mi się zdarzyło, że po rozmowie i testach firma się do mnie nie odezwała, ale pozostałe dwie złożyły mi propozycje. W jednej z nich już po rozmowie kwalifikacyjnej usłyszałem od project managera, że on jest za, więc odpowiedziałem, że ja w sumie też, bo podobała mi się atmosfera. Umówiliśmy się na telefon następnego dnia, a 3 dni później byłem już u nich ponownie, żeby podpisać umowę o współpracy.

Jeśli więc dobrze liczę, to od października do lutego mija 5 miesięcy. Statystyki wskazywały, że będą to 3 miesiące (rozmawiałem o tym z absolwentem kursu z poprzedniej edycji oraz tak twierdził zarząd CL), ale jednak się trochę przeciągnęło.

Jak wygląda pierwsza praca młodszego programisty?

O tym w następnych odcinkach. Początkowo opisywałem każdy swój dzień pracy dla kolegów i koleżanek z kursu, ale postanowiłem przestać ich męczyć codziennym wpisem na Facebooku i przenieść tamte wpisy do tego bloga. Także pierwsze 2 tygodnie pracy pojawią się hurtem w postaci oddzielnych wpisów z jednego dnia, a kolejne postaram się prowadzić na bieżąco, dopóki będzie to ciekawa lektura. Dużo osób pyta jak wygląda taka pierwsza praca programisty bez doświadczenia, więc może i mnie się uda dołożyć swoją cegiełkę, a przy okazji opiszę kilka problemów i ich rozwiązań, które mogą się przydać nie tylko mnie.




1 komentarz:

  1. Gdzieś tam w tekście miał być żarcik, że niektórzy podczas kryzysu wieku średniego biorą sobie młodą dziewczynę i kupują sportowe auto, a ja już mam to pierwsze, a z drugiego wyrosłem i zamiast postanowiłem zostać programistą, ale chyba jakoś się nie zmieścił i nawet nie widzę, gdzie miałbym go upchnąć. ;)

    OdpowiedzUsuń