poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Dzień 24.

  Dzień zacząłem od kończenia poprawek we front-endzie, które nie do końca działały. Nie pojawiał mi się jakiś modal, który powinien, więc szukałem co jest nie tak w kodzie. Zajęło to godzinę z okładem, bo coraz więcej kawałków kodu zacząłem komentować. Wreszcie, po prostu skopiowałem działający kawałek kodu z innego miejsca (poprzednio go po prostu przepisywałem, bo gdy się cos pisze to lepiej wchodzi do głowy niż zwykłe copy&paste, więc jak jest czas to korzystam z takiego rozwiązania) i zaczęło działać. Jako, że na oko wszystko wyglądało tak samo, to postanowiłem dokładnie prześledzić co może być nie tak. I oczywiście klasyczny błąd, który mi się zdarzał przy pisaniu w JavaScripcie w IDE, które nie do końca sobie z nim radzi. Błędem było odwołanie się do metody length używając słowa lengHT. Ta cholera literówka już nie wystawiała moje nerwy na próbę. Inne słowa tego typu do kolekcji to: height i weight. Co ciekawe, mój ulubiony słownik angielskiego on-line akceptuje zapytanie o błędnie wpisane słowo lenght i wyświetla poprawną pisownię i znaczenia: lenGHT?


 Po skończeniu tej części i przerwie obiadowej, zabrałem się za dalszą część projektu. Stworzyłem nową encję tam gdzie trzeba i niby to szybkie zadanie, ale jednak nad niektórymi atrybutami musiałem chwilę posiedzieć i pomyśleć, bo odwoływały się do innych obiektów. Poza tym, przy migracji bazy, okazało się, że
a) Jest drop na atrybucie, który dodawałem niedawno i na pewno nie powinno go tu być. Podejrzewam, że to brak akceptacji ostatni merge requestów, więc usunąłem te zapytania.
b) Migracja próbuje dodać nowa tabelę, która owszem nazywa się prawie tak jak chciałem, ale jednak nie tak jak podałem w komentarzu. Zacząłem szukać w google co się dzieje, ale okazało się, że pomyliłem się w komentarzu i zamiast @ORM\JoinTable() napisałem @ORM\JoinColumn(), co skończyło się tak, że nazwa tabeli pośredniej utworzyła się domyślnie.

  Dalej zacząłem już dłubać w kontrolerze, żeby dodać obsługę kawałka nowej funkcjonalności. Zrobiłem sobie 10 minutową przerwę, żeby jeszcze ze 45 minut popracować, ale gdy wszedłem na górę okazało się, że mamy się pakować, bo dzwoniła żona ostatniej osoby w firmie, która ma klucz i kazała mu jechać na zakupy. Także szybki status dnia i pakowanie się, a jutro, ze świeżym umysłem dalsza walka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz